bip

 
Młodzi chłopcy wypatrywali „ofiary do oborania”. Polegało ono na złapaniu panny za nogi i przeciągnięciu jej po rżysku wokół ostatniego dziesiątka i przepiórki. Była to pierwsza tzw. podorywka, robiono tak aby w przyszłym roku były dobre plony. Chłopcy jednak nie mieli łatwego zadania, gdyż dziewczyny, przeczuwając, co będzie, próbowały niepostrzeżenie opuścić pole, czasami zostawały tylko mężatki, ale te nie miały już takiego powodzenia.

Po udanych żniwach należało upiec chleb ze świeżej mąki, tradycja wypiekania chleba nie jest wcale tak odległa jak opisana wcześniej przepiórka. W moim domu jeszcze nie tak dawno wypiekano swój chleb. Robiono go z mąki żytniej na zakwasie, zakwas to obsuszone ciasto z ostatniego wyrabiania, które zostawało w dzieży. Chleb często był z duszą – do środka bochenka wkładano kawałki pokrojonej słoniny bądź też mięsa. W moim domu dawano jeszcze starte ziemniaki. Przed włożeniem do pieca na jednym z chlebów kreślono znak krzyża, po czym na liściach tataraku lub chrzanu umieszczano je w piecu. Taki chleb to smak dzieciństwa.

Do napisania opowiadania posłużył mi wywiad z moimi dziadkami: Jadwigą Płońską, Janiną Pruszyńską  oraz Eugeniuszem Pruszyńskim.

Autor: Joanna Wiktoria Płońska (II miejsce) uczennica Gimnazjum im. Papieża Jana Pawła II w Sokołach

Opiekun: Katarzyna Zdrodowska – nauczyciel bibliotekarz